Justin’s pov
Spanie na kanapie nie jest zbyt wygodne. Nie polecam. Szczególnie kiedy wstaje się rano do pracy. Ale czasami lepiej przespać się na kanapie niż kłócić się cały wieczór i pół nocy i to jeszcze przy dziecku. No właśnie. Najgorsze w kłótniach jest to, że dziecko wszystko słyszy i tylko się tym niepotrzebnie przejmuje.
Wyszedłem z łazienki, przeglądając telefon i idąc w stronę kuchni żeby coś zjeść. Kiedy tam wszedłem, przy stole siedziała już Emily razem z Jasonem. Westchnąłem cicho i nachyliłem się, całując chłopca w czoło.
-Dzień dobry, synku.
-Cześć, tato – mruknął zaspanym głosem, przez co od razu się uśmiechnąłem. Podszedłem do lodówki, a po chwili, widząc że nie ma w niej niczego dobrego, wyjąłem sok i wlałem go sobie do szklanki. Oparłem się o blat, upijając łyka i nadal wpatrując się w telefon.
-Piszesz z nią? – zapytała monotonnym głosem Emily. Niemożliwe, że jeszcze jej nie przeszło. To było żałosne. Nie zdradziłem jej i nie zdradziłbym jej w życiu. Okej, tamta nauczycielka mnie podrywała, ale to ona mnie i nic między nami nie zaszło. Kocham Emily. Przecież kocham ją do bólu. Myślałem, że o tym wie i że mi ufa.
Postanowiłem nie odpowiadać żeby nie zaczynać znowu kłótni, tym bardziej, że Jason siedział przy stole i wszystko słyszał. Odstawiłem pustą już szklankę do zlewu i zablokowałem telefon, chowając go do kieszeni.
-Przyjadę dziś po ciebie do przedszkola, młody – wymamrotałem, spoglądając na Jasona, a on pokiwał głową z szerokim uśmiechem. Ten mały człowiek był dla mnie wszystkim. Nie umiem tego opisać bo miłość ojca do dziecka to coś niesamowitego.
Westchnąłem ciężko, wychodząc z kuchni i idąc do przedpokoju. Dziwnie się czułem, nie żegnając się z Emily, ale wolałem nie robić niczego, chociaż nieważne czy coś zrobię czy nie i tak będzie źle. Typowa kobieta.
Emily’s pov
Wyszłam dziś z pracy wcześniej bo po 12 więc postanowiłam wcześniej odebrać Jasona. I nie, nie chciałam zrobić na złość Justinowi. Właściwie to ochłonęłam i to bardzo i zdałam sobie sprawę z tego, że naprawdę zachowuję się jak jakaś zrzęda. Trochę przesadziłam, nie powinnam tak na niego naskakiwać, mimo że miałam powody bo jednak rodzicami jesteśmy oboje i powinniśmy razem podejmować jakiekolwiek decyzje. Ale przecież o tym zawsze można porozmawiać, prawda? I właśnie dlatego postanowiłam, że zabiorę Jasona i pojedziemy do Justina. Zresztą Jason chciał zobaczyć jak pracuje jego tatuś i nie ukrywam, że ja też. Mam nadzieję, że zrobię mu niespodziankę i wybaczy mi to co wczoraj powiedziałam.
Po 20 minutach byliśmy już w szkole. W ogromnej szkole. Cholera, miałam mega problem z trafieniem na sale gimnastyczną. Justin miał rację. Można się tutaj pogubić. Widząc drzwi z tabliczką „pokój nauczycieli – Justin Bieber”, uśmiechnęłam się i przygryzłam wargę, łapiąc za klamkę i popychając drzwi, tak żeby się otworzyły. Uśmiech natychmiast zniknął z mojej twarzy kiedy zobaczyłam, że Justin siedzi przy biurku, na którym siedzi młoda i atrakcyjna kobieta, uśmiechając się zalotnie do niego. Chyba za bardzo mu to nie przeszkadzało. I pomyśleć, że przyjechałam tutaj żeby się pogodzić.
-Przepraszam, że przeszkadzam – odchrząknęłam, nie odrywając wzroku od swojego chłopaka, który właśnie zauważył, że ktoś w ogóle otworzył drzwi. Idiota.
-Emily – podniósł się od razu z zakłopotaniem na twarzy. I dobrze. Ja też na jego miejscu byłabym zakłopotana – Co wy tu robicie?
-Najwyraźniej przeszkadzamy – uśmiechnęłam się sztucznie w jego stronę, a Jason puścił moją rękę, podbiegając do Justina – Ale spokojnie, już idziemy.
-Nie, poczekaj – westchnął chłopak i odwrócił się, spoglądając na dziewczynę – Możesz zostawić nas samych?
-Oczywiście, Justin – mrugnęła do niego z żałosnym uśmiechem, przez co miałam ochotę walnąć jej w twarz. Ale była seksowna. Na pewno mu się podobała.
-Emily, to nie tak – mruknął kiedy tylko dziewczyna wyszła, zamykając za sobą drzwi.
-A jak? Hm? Przecież nie jestem ślepa – prychnęłam, zaciskając wargi i odwracając wzrok.
-Jason, idź się pobaw piłkami – powiedział chłopak do Jasona i wskazał na piłki po czym podszedł do mnie i zanim zdążyłam się odsunąć, objął mnie mocno w pasie, tak żebym nie mogła się ruszyć – Dobra, podrywa mnie, okej? Ale nie reaguje. Ona mnie nie obchodzi. Kocham cię, Emily. Kurwa, kocham cię tak mocno, że na pewno nie umiesz sobie tego wyobrazić.
-Ale ona tutaj siedziała.. – mruknęłam, podnosząc wzrok na chłopaka, który położył dłoń na moim policzku.
-Wiem i przepraszam. Powinienem coś zrobić, ale jak wiesz, jestem idiotą – uśmiechnął się do mnie, na co przewróciłam oczami, a on nachylił się nad moim uchem – I wolałbym ciebie na tym biurku, uwierz mi.
-Przestań – zaśmiałam się, klepiąc go w tors – Kretyn.
-Ale twój.
-Mój – mruknęłam, uśmiechając się i całując go krótko w usta – Przepraszam za wczoraj. Trochę mi odbiło.
-Trochę? Miałem ochotę zamknąć cie w piwnicy.
-Spadaj – burknęłam, odsuwając się od niego i spojrzałam na Jasona, który odbijał piłkę do kosza – Chcesz zostać u taty na meczu?
-Tak, tak – pisnął z szerokim uśmiechem, na co cicho zachichotałam i pokiwałam głową, ponownie wtulając się w Justina.
Obserwowanie jak Justin uczy chłopaków i gra z nimi w kosza, mając na sobie sportowy strój to bardzo miły sposób na spędzanie czasu. Wyglądał tak seksownie będąc spocony i mając na czole grzywkę, a do tego tak dobrze grał. Byłam z niego dumna. Naprawdę zasłużył na tą pracę i było widać jak bardzo kocha to co robi.
Z zamyślenia wyrwała mnie osoba, która akurat weszła na salę. Paula. Przewróciłam oczami na jej widok. Niestety dziewczyna ruszyła w moją stronę. Miałam ochotę jęknąć. Akurat jej tutaj nie potrzebowałam i nie miałam zamiaru się z nią zaprzyjaźniać.
-Więc ty jesteś dziewczyną Justina, tak? – zapytała, a ja podniosłam na nią wzrok, wzdychając pod nosem.
-Żoną – uśmiechnęłam się sztucznie w jej stronę.
-Oh, biedny chłopak. Taki młody, żonaty i to jeszcze z taką osobą.. – westchnęła, udając smutek i zlustrowała mnie wzrokiem. Uchyliłam wargi, niedowierzając w to co usłyszałam i prychnęłam.
-No widzisz, a to jednak nie jesteś ty, tylko właśnie ja.
-Jeszcze – szepnęła, mrugając w moją stronę, a ja wstałam, zaciskając wargi.
-Jeśli myślisz, że Justin poleci na gołe nogi i jakieś żałosne flirtowanie to się mylisz. Kompletnie go nie znasz. Szkoda twojego czasu, ale jeśli tak bardzo chcesz to proszę, próbuj dalej – uśmiechnęłam się słodko, wzruszając ramionami.
-Dziwka.
-Odszczekaj to – syknęłam, mrużąc na nią swoje oczy.
-Mam odszczekać prawdę? Widać od razu, że jesteś dziwką.
-Oh i mówi to osoba, która właśnie próbuje wskoczyć do łóżka chłopakowi, którego w ogóle nie zna, nosi za krótkie spodenki i pewnie była w łóżkach połowy tej szkoły. Zabawne.
Nie mogłam się powstrzymać. Wiedziałam, że Jason był za mną, ale nie mogłam pozwolić jej sobą pomiatać. Co ona sobie wyobrażała? Niestety wkurzyłam ją chyba za bardzo bo nie minęło dużo czasu, a poczułam na swoich włosach, plecach i na swojej twarzy wodę, którą z butelki wylała na mnie Paula.
-Co ty robisz? Popieprzyło cię? – krzyknęłam, przecierając oczy i spojrzałam na twarz dziewczyny, która szeroko się uśmiechała.
-I tak nie widać różnicy, skarbie – wzruszyła ramionami ze słodkim uśmiechem i zanim zdążyłam coś powiedzieć, podbiegł Justin.
-Co tu się dzieje? Paula? – wydyszał, spoglądając na nią, a ona wzruszyła ramionami ponownie.
-Obraziła mnie.
-Nieprawda, to ona obraziła mamę – burknął Jason, krzyżując ręce na piersi i stając obok mnie. Przytulił się do mojej nogi, patrząc ze złością na Paulę. Widać, że to dziecko moje i Justina. Zdecydowanie.
-Zachowujesz się gorzej niż trzyletnie dziecko – warknął Justin, patrząc na Paulę i pokręcił głową w niedowierzaniu – Nie życzę sobie żebyś na moich zajęciach obrażała i tak traktowała moją rodzinę, zrozumiałaś?
-Idę stąd – mruknęłam, wycofując się i idąc do wyjścia z sali, a zaraz za mną poszedł Justin z Jasonem. Wyszłam z sali, przeklinając pod nosem i przetarłam mokrą twarz, czując się jak gówno. Ta dziewczyna jest psychiczna. Nie wiem co ona robi w tak dobrej szkole. Chyba wiadomo jak się tutaj dostała. Wypuściłam powietrze ustami, nie mogąc się uspokoić.
-Kochanie, przepraszam cię za nią – westchnął chłopak, stając naprzeciwko mnie i przygryzł wargę – Przegięła, wiem, ale nie denerwuj się już.
-Łatwo ci mówić bo to nie ciebie ktoś nazwał dziwką – wyrzuciłam ręce w powietrze.
-Załatwię to, obiecuję. Ale już się uspokój – mruknął, kładąc dłonie na moich policzkach i złożył czuły pocałunek na moim czole.
-Już mi lepiej – szepnęłam, przymykając na chwilę powieki – Pojadę z Jasonem do domu i poczekam na ciebie bo nie mam ochoty zostać tu ani sekundy dłużej.
-Dobrze, skarbie – uśmiechnął się delikatnie, kiwając głową i cmoknął moje usta, a potem pogładził Jasona po główce. Po krótkiej chwili wrócił do sali, a ja spojrzałam na synka, wzdychając i chwytając jego rączkę.
W naszym życiu nigdy nie będzie całkowitego spokoju. Zawsze będzie się coś dziać. Trzeba się do tego chyba w końcu przyzwyczaić.
--------------------------------
Hej, hej! :)
Rozdział jest szybko bo mam już napisane wszystko i niczego nie będę zmieniać więc mogę spokojnie dodawać rozdziały! Więc wracam i rozdziały będą regularnie. Nareeeeeeszcie.
Ogólnie to jest chyba 16 rozdziałów + epilog. I znienawidzicie mnie. Nie jesteście gotowi na to co się wydarzy. Więc od razu przepraszam, haha. (wiecie że was kocham)
I bardzo dziękuję za każdy komentarz, za wiadomości bo jesteście naprawdę cudowni i nie sądziłam, że moje ff będzie miało tylu odbiorców. To naprawdę cudowne uczucie móc pisać coś dla tylu ludzi.
I jeszcze jedna sprawa. Obserwujcie moje konto na tt (playtimegomezFF) bo tam pojawiają się różne wiadomości czy spojlery następnych rozdziałów!!!!
kocham was, do następnego! ♥
O nie zbyt pieknie to pisalas i nawet nie mysl o tym zeby to ff sie zle skonczylo bo obiecuje ze przyjde do ciebie i nie wiwm co ci zrobie
OdpowiedzUsuńNo a tak serio to kocham cie za to co robisz (ale serio nie rob zlego zakonczenia bo wpadne w depresje ) :(
to opowiadanie jest niesamowite, czekam na nastepny <3
OdpowiedzUsuń