Emily’s pov
Trzask.
03:35
Kurwa mać. Czy on oszalał?
Zerwałam się z kanapy, od razu kierując wzrok na przedpokój, w którym próbowałam dostrzec Justina. Próbowałam, ponieważ było ciemno i nie widziałam dosłownie nic. Po chwili jakaś postać weszła do salonu, a ja od razu zorientowałam się, że to Justin i że jest pijany. Chwiał się jak cholera. Cud, że jeszcze się nie przewrócił. Zacisnęłam swoje wargi. Przecież był uzależniony. On nie może się tak upijać. Wciągnęłam głośno powietrze, próbując się uspokoić i skrzyżowałam ręce na piersi.
-Kochanie, tu jesteś – powiedział radosnym głosem, idąc powoli w moją stronę.
-Jesteś pijany.
-Nie jestem pijany. Wypiłem tylko jednego drinka – zaśmiał się cicho, wzruszając ramionami, a ja przewróciłam oczami na jego słowa.
-Przestań, wiem, że było więcej. Śpisz dzisiaj na kanapie, dobranoc – wymamrotałam, ruszając w stronę przedpokoju, ale chłopak złapał mnie w pasie i przyciągnął do siebie z szerokim uśmiechem na twarzy – Justin, zostaw mnie..
-Tak bardzo za Tobą tęskniłem..
-Oh naprawdę? Nie wyglądasz – prychnęłam, wzdychając cicho i próbując się wyrwać, ale on przycisnął mnie do siebie mocniej, przez co zmarszczyłam brwi. W mojej głowie od razu zawitały słowa, które kiedyś do mnie mówił gdy opowiadał o swoim uzależnieniu. Nie jest sobą kiedy jest pijany. Przymknęłam powieki na chwilę, nie chcąc ukazywać strachu.
Cholera, co ze mną nie tak? Przecież to mój mąż. Nie mam czego się bać.
-Justin, proszę cię.. Puść mnie. Chcę iść spać – powiedziałam powoli i spokojnie, ale chłopak nie dawał za wygraną.
-A ja chcę się z Tobą pieprzyć. Teraz – mruknął, zaczynając całować moją szyję i wsunął dłonie pod moją koszulę nocną, przez co zacisnęłam wargi.
-Mam okres – skłamałam szybko, mając nadzieję, że to podziała.
-Nic mnie to nie obchodzi – popchnął mnie na ścianę i od razu zaczął mnie namiętnie całować, ale ja po prostu nie mogłam, nie umiałam. Nie znałam go takiego. To znaczy, na początku rzeczywiście ja nie chciałam seksu, ale miałam być jego zabawką, ale nawet wtedy nie traktował mnie tak jak teraz. Co do cholery się z nim stało w tym więzieniu?
-Justin – burknęłam, odrywając swoje usta od jego i uniosłam wzrok na chłopaka, który zacisnął szczękę, patrząc prosto w moje oczy, a ja zauważyłam coś, przez co przerażenie wzrosło o milion procent. Jego oczy. Czerwone i powiększone. On był naćpany. I to na pewno nie w małym stopniu. Był naćpany jak cholera. Dopiero teraz zaczynałam naprawdę się bać, ale nie mogłam pozwolić sobie na zmuszenie do seksu czyli gwałt. Przecież on mnie kocha, nie zrobi mi tego, prawda?
-Jesteś naćpany – mruknęłam, kręcąc głową i zaśmiałam się sucho – Zostaw mnie – odepchnęłam go, zaciskając wargi i kiedy chciałam już go minąć, chłopak mocno pchnął mnie na ścianę, przez co rozchyliłam w szoku wargi.
-Powiedziałem, że chcę się z Tobą pieprzyć. Czego w tym nie rozumiesz? – zawarczał, stając tak blisko mnie, że miałam ochotę się rozpłakać i krzyczeć o pomoc. Chore, prawda? Przecież to mój mąż. Nie powinnam się go bać. A jednak.
-Zostaw mnie do cholery w spokoju, nie jestem Twoją zabawką. Nie waż się mnie dotykać, jesteś kompletnym idiotą – wyrzuciłam z siebie i spojrzałam na niego, a to co stało się potem, kompletnie rozbiło na kawałki mnie i moje serce. Czułam jakby historia się powtarzała, tylko w gorszym wydaniu. Czułam jak właśnie w tym momencie całe moje życie runęło jak domek z kart. Złapałam się za policzek, w który z całej siły oberwałam od MOJEGO MĘŻA, a w moich oczach pojawiły się łzy z bólu fizycznego i psychicznego. Ale to nie był koniec. Justin postanowił mnie dobić.
-Dziwka – splunął głosem, w którym słychać było jad i nienawiść – Paula jakoś nie miała nic przeciwko, raczej świetnie się bawiła – zaśmiał się, a przez jego słowa, momentalnie spojrzałam na jego twarz. To zniszczyło wszystko. Łzy z moich oczu zaczęły spływać strumieniami, a serce zabolało mnie tak bardzo, że miałam wrażenie, że za chwilę pęknie.
-Nie tym razem. Nie będę kolejny raz workiem treningowym. Pożałujesz tego. Już nigdy więcej nie zbliżysz się do mnie, ani do mojego dziecka – powiedziałam najsilniej jak umiałam i spoliczkowałam go po czym szybko pobiegłam na górę – pewnie ze strachu – i zamknęłam się w sypialni. Oparłam się o drzwi i zsunęłam się po nich na podłogę, zaczynając płakać.
Nigdy bym się tego po nim nie spodziewała. Wybaczyłam mu wszystko, dosłownie wszystko. Zaufałam mu. Kolejny raz. Ale to było za dużo. Zdecydowanie za dużo. Już raz byłam bita i to całkiem niedawno i nie chcę przechodzić przez to jeszcze raz. Wiem, że Justin nie był sobą bo był naćpany, ale to nie zmienia faktu, że mnie uderzył, zwyzywał i do tego jeszcze zdradził. Zdradził mnie z nią. Nie mogłam powstrzymać histerycznego płaczu, który mnie opanował. To był ból jakiego nie znałam wcześniej. On był moim wszystkim. Kocham go najmocniej na świecie i to właśnie on mi to zrobił. Właśnie to bolało najbardziej. To niszczyło mnie od środka. Chciałam żeby to już się skończyło albo żeby okazało się tylko złym koszmarem, z którego zaraz się obudzę, a potem wtulę się w jego tors i zapomnę o wszystkim co złe. Nie będzie tak. On to wszystko zniszczył. Kolejny raz mnie zniszczył. Kolejny raz. Ale ostatni. Nie będzie już więcej razy.
***
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam, ale obudziłam się na podłodze. Przetarłam spuchniętą twarz dłońmi i spojrzałam na zegarek.
9:22
Pokręciłam głową, wstając z podłogi i podchodząc powoli do okna. Właściwie to nie czułam nic. Ani bólu, ani rozpaczy, ani tęsknoty. Pustka. Wszystko co miałam to pustka. Myślę, że w nocy się wypłakałam i wszystkie emocje puściły. Teraz już po prostu nie czuję. Zranił mnie i to cholernie, ale to nie może mnie zniszczyć. Nie tym razem. Mam dziecko, dla którego muszę być silna mimo wszystko. Muszę żyć dalej. Nie wybaczę mu tego. Tego się nie da wybaczyć. To co zrobił i powiedział było przekroczeniem granicy.
Weszłam do łazienki i kiedy stanęłam przed lustrem, w moich oczach momentalnie pojawiły się łzy. Siniak na policzku, przypominał mi dokładnie o tym co się wydarzyło w nocy. Wypuściłam powietrze ustami i pokręciłam głową, nie pozwalając aby łzy wypłynęły na wierzch. Będę silna. Tym razem będę.
Postanowiłam wyjść w końcu z pokoju i zobaczyć jak ma się Jason. On był teraz jedyną osobą, która mogła sprawić, że się uśmiechnę. Zmarszczyłam brwi, nie słysząc niczego ani nikogo w korytarzu, ale zignorowałam to, będąc pewna, że Justin jeszcze śpi i poszłam do pokoju mojego synka. Otworzyłam drzwi, wchodząc od razu do środka, a widząc puste łóżko i otwartą szafę, rozszerzyłam w strachu oczy.
Gdzie jest moje dziecko?!
***
„To tak, jakbyś krzyczała i nikt tego nie słyszał.
Prawie się wstydzisz się tego, że ktoś może być dla ciebie aż tak ważny, że bez tej osoby czujesz się jak śmieć..nikt nigdy nie zrozumie jak bardzo to boli.
Czujesz się beznadziejnie.
Czujesz się, jakby już nic nie mogło ci pomóc.
A kiedy to już koniec
i kiedy jest po wszystkim
to pragniesz, by wróciły złe czasy.
Żeby razem z nimi mogły wrócić te dobre.„
--------------------------------------------------------------------
Hej!
Wiem, że rozdział miał być w weekend, ale nie miałam jak dodać więc jest dzisiaj. Co do kolejnego to nie wiem, ale POSTARAM SIĘ w weekend :)
Przepraszam, że rozdział znowu krótki, ale taki wyszedł niestety :( Nie jest to jeden z moich ulubionych. Przysięgam, że nienawidzę tego rozdziału i bolało mnie serce kiedy go pisałam. Tak, płakałam na tym. I przepraszam was za to, ale taka jest ich historia. Nie zdradzę wam co wydarzy się później, ale jeszcze trochę się stanie. Nie wierzę, że tak mało zostało do końca. Nie chcę :(
Okej, więc piszcie w komentarzach swoje wrażenia bo chcę zobaczyć waszą reakcje. Na twitterze też możecie bo ostatnio byliście bardzo aktywni tam, hahaha. Jak myślicie, o co chodzi z Jasonem?
Komentujcie. Kocham was! :) x
O niee����
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz! Myślę, że Justin porwał Jasona :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń