31.01.2016

Rozdział 3

https://www.youtube.com/watch?v=fV4DiAyExN0

Dwa dni później

Emily’spov

Rick w dzień naszej „kłótni” wrócił późno, ale jeszcze udało mi się z nim porozmawiać i dojść do porozumienia. Nie chciałam się z nim kłócić, naprawdę nie miałam na to ochoty. Był dla mnie ważny i nie chciałam go stracić. Potrzebowałam go i jego wsparcia. Tak myślę.
Stanęłam przed lustrem, patrząc na swoje odbicie i pokręciłam sama do siebie głową. Nie wiem jak długo tak wytrzymam. Co prawda, Justin się nie odzywał i powinnam się z tego cieszyć. Może postanowił jednak wyjechać? Przygryzłam wargę, myśląc nad tym. Ja bym wyjechała gdyby powiedział mi, że kocha kogoś innego. Chyba nie chciałam żeby zniknął znów z mojego życia. Jason go potrzebował i taka była prawda. Jason potrzebował taty i Justin powinien się nim teraz zaopiekować, nieważne co między nami się dzieje. Westchnęłam do siebie głośno, chowając twarz w dłoniach. Czy moje życie musi być takie popieprzone?

***
-Mamo! – zawołał Jason, wybiegając z sali w przedszkolu, a ja uśmiechnęłam się szeroko, kucając i kiedy do mnie podbiegł, przytuliłam go mocno.
-Cześć, skarbie. Jak tam?
-Dobrze, byliśmy na placu zabaw – powiedział radośnie, a ja zachichotałam, podnosząc się i łapiąc jego rączkę po czym ruszyliśmy w stronę szatni, a chłopiec zaczął mi opowiadać co robił w przedszkolu. To szalone jak szybko dorósł. Dopiero co miał kilka miesięcy, a teraz ma już 3 latka. A ja 21, cholera. Ten czas tak szybko leci. Zanim się obejrzę, będę już stara, a Jason będzie miał własną rodzinę.
Wyszliśmy z przedszkola i ruszyliśmy w stronę mojego samochodu. Jason cały czas podskakiwał i gadał sobie pod nosem, przez co nie mogłam przestać się uśmiechać. Był takim uroczym i kochanym chłopcem, a do tego pięknym. Będzie naprawdę przystojny. Po tatusiu..
-Mamo, a dzisiaj pójdziemy do taty? – zapytał nagle Jason, a ja przełknęłam ślinę, spoglądając na niego.
-Nie, skarbie. Tata dziś nie może – westchnęłam cicho, uśmiechając się do chłopca słabo.
-Zawsze to mówisz – burknął, wyrywając swoją rączkę i krzyżując obie na piersi. Cholera. Co ja miałam zrobić? Przecież nie mogłam tak po prostu znaleźć Justina i do niego pojechać. Nie byłam gotowa żeby znów go zobaczyć, nie chciałam go zobaczyć. I nieważne jak bardzo pragnęłam szczęścia swojego synka, nie mogłam tego zrobić. A już na pewno nie teraz.
-Nie obrażaj się – mruknęłam, kucając przed nim i położyłam dłoń na jego bioderku – Jak będziemy mogli to pojedziemy do taty, obiecuję, ale nie teraz, dobrze? W zamian za to, kupię ci lody i obejrzymy razem jakąś super bajkę, hm? – uniosłam brew, patrząc uważnie na chłopca i odetchnęłam z ulgą kiedy uśmiechnął się delikatnie, kiwając swoją głową. Wzięłam go na ręce i wsadziłam go do fotelika w samochodzie, a potem sama do niego wsiadłam, odpalając silnik i wyjeżdżając na ulicę.
-Kocham cię, mamusiu – powiedział słodko Jason, przez co na moich ustach pojawił się szeroki uśmiech.
-Ja ciebie też, skarbie. Bardzo mocno.

Dzień minął mi szybko i nawet przyjemnie. Po obejrzeniu bajki z Jasonem, poszliśmy razem z Carly do parku. Chris miał iść z nami, ale w ostatniej chwili zrezygnował. Ostatnio dziwnie się zachowywał. Nawet nas nie odwiedzał, rzadko się odzywał, a jak już się odzywał to rozmawialiśmy może przez 5 minut. Nie mam pojęcia o co chodzi. Swoją drogą, jestem ciekawa czy spotkał się z Justinem. W końcu bardzo się zaprzyjaźnili, byli dla siebie jak bracia. Nieważne, Chris i tak mi nie powie. Przez całe trzy lata w ogóle bardzo mało ze mną rozmawiał na temat Justina. Unikał tego tematu za każdym razem, ale chyba go rozumiem, jeśli Carly potraktowałaby go tak jak Justin mnie.. nieważne jak bardzo jest dla mnie ważna, też bym nie chciała mieć z nią kontaktu.
Schowałam suche już naczynia do szafek po czym przeczesałam włosy palcami, wychodząc z kuchni i poszłam do salonu. Zaraz powinien wrócić Rick. Mieli dzisiaj pełno interesów, ale obiecał, że będzie wcześniej. Rick nie mówi mi zbyt dużo o jego pracy, nie chce żebym się o to martwiła. Wiecie, w końcu jest w gangu. Ja chyba też nie chcę za dużo wiedzieć. Ufam mu i wiem, że nie da sobie zrobić krzywdy.
Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk otwieranych drzwi. Rick zdjął z siebie kurtkę, wieszając ją, a potem uśmiechnął się, ruszając do salonu. Spojrzałam na niego z delikatnym uśmiechem.
-Hej.
-Hej, kochanie – mruknął, nachylając się nade mną i pocałował krótko moje usta po czym opadł na kanapę z ulgą.
-Zmęczony? – zaśmiałam się cicho, patrząc na niego, a on spojrzał na mnie, kiwając swoją głową.
-Jak cholera – jęknął, przymykając swoje powieki.
-A jesteś głodny?
-Nie, jadłem na mieście dopiero – wymamrotał, wzdychając cicho. Zanim zdążyłam powiedzieć cokolwiek jeszcze, telefon w mojej kieszeni zawibrował krótko, oznajmiając, że dostałam wiadomość. Westchnęłam, wyjmując komórkę po czym przesunęłam palcem po ekranie, odblokowując ją i spojrzałam na nadawcę. Nie znałam tego numeru. Otworzyłam wiadomość.
„Spotkajmy się na naszej plaży za 30 minut. Będę tam na ciebie czekał, przyjedź proszę. Justin.”

Przygryzłam wargę, patrząc na wiadomość i czując jak serce zaczyna mi szybciej bić. W głębi siebie czekałam na jakikolwiek odzew z jego strony, mimo że wiedziałam, że nie przyniesie to niczego dobrego. Zastanawiałam się co mam zrobić. Pojechać? Olać go? Zapomnieć?
-Kto to? – moje zastanawianie się przerwał głos Ricka. Spojrzałam na niego i oblizałam nerwowo wargi.
-Posłuchaj, Justin chce się ze mną spotkać i wiem co pomyślisz.. Ale może jak się teraz z nim spotkam i powie to co ma do powiedzenia, to da mi potem spokój? Chcę mu dać do zrozumienia, że to naprawdę koniec – powiedziałam po chwili namysłu, patrząc cały czas na Ricka i właściwie w ogóle nie kłamiąc. Nie chciałam tam pojechać żeby do niego wrócić. Pozwolę mu powiedzieć to co chce powiedzieć, a potem więcej się nie spotkamy.
-Emily.. – westchnął, kręcąc swoją głową i przetarł twarz dłońmi – Doceniam to, że jesteś ze mną teraz szczera, ale czy jesteś tego pewna?
-Nie, ale on mi nie da spokoju, znam go – wzruszyłam ramionami – Postaram się wrócić jak najszybciej, okej?
-No dobrze, to będę czekał i zrobię dla nas romantyczną kolację – powiedział po krótkiej chwili i uśmiechnął się delikatnie po czym pocałował mnie w policzek, a ja wstałam, kiwając swoją głową. Wyszłam z salonu i w przedpokoju, wsunęłam swoje trampki, a potem założyłam skórzaną kurtkę oraz chwyciłam kluczyki od auta, wychodząc z domu.

Justin’s pov

Tak naprawdę to wątpiłem w to, że Emily tutaj przyjdzie. Mimo tego, chciałem przyjechać i na nią poczekać. To co chcę jej powiedzieć jest cholernie ważne i nie mogę dłużej z tym czekać. Emily musi znać prawdę.

Oblizałem wargi, patrząc przed siebie i opierając się o skałę. Powtarzałem sobie w głowie miliony razy wszystko co dokładnie mam jej powiedzieć. Bałem się jak cholera, ale nie miałem wyjścia. Usłyszałem cichy szmer za sobą i odwróciłem głowę do tyłu, a przede mną stanęła Emily, z pytającym wyrazem twarzy.
-Hej. Cieszę się, że przyszłaś – uśmiechnąłem się delikatnie, patrząc na dziewczynę, a ona wzruszyła obojętnie swoimi ramionami, stając obok mnie.
-Mów to co masz do powiedzenia bo nie mam czasu, jestem umówiona.
-Mhm, z nim? – mruknąłem, czując ukłucie w sercu.
-Chyba nie twój interes, prawda? – uśmiechnęła się sztucznie w moją stronę, krzyżując ręce na piersi. Bolało mnie jej zachowanie wobec mnie, ale prawda jest taka, że zasłużyłem sobie na to.
-Tak, racja – pokiwałem głową i odwróciłem wzrok przed siebie, oblizując nerwowo wargi – Jak Jason?
-Dobrze, jest zdrowy, chodzi do przedszkola, tylko trochę mu namieszałeś w głowie, ale chyba nie o tym chciałeś rozmawiać.
-Nie, pewnie, że nie, ale chcę wiedzieć jak się ma moje dziecko.
-Od kiedy? – prychnęła i mogłem poczuć jej intensywny wzrok na sobie. Pokręciłem głową, przymykając na chwilę swoje powieki.
-Zawsze o nim myślałem, nawet jak mnie nie było. Myślałem o nim i o tobie. Nie zamierzam go zostawić znów więc błagam, nie utrudniaj mi kontaktów z nim bo ja się nie poddam, to jest mój syn i nikt mu ojca nie zastąpi.
-Nie zamierzałam na to pozwolić. Za kogo ty mnie masz? Wiem kto jest jego ojcem i nieważne jakim jest dupkiem i egoistą, nadal jest jego ojcem i tak już będzie zawsze – wyrzuciła z siebie dziewczyna, a ja spojrzałem na nią, kiwając swoją głową po czym westchnąłem cicho.
-To dobrze, dziękuję – mruknąłem, patrząc w jej oczy, ale dziewczyna nie wytrzymała długo i odwróciła wzrok, skupiając go na widoku przed sobą. Między nami zapadła cisza. Żadne z nas nic nie mówiło. Nie wiedziałem jak mam to wszystko zacząć, jak powiedzieć żeby mnie zrozumiała. W głębi siebie wiedziałem, że nigdy mnie nie zrozumie, ale może chociaż spróbuje? Chciałbym, naprawdę bym chciał. Nigdy jej nie zostawiłem, nie odszedłem od niej, ale wiem, że zrobiłem coś gorszego. Okłamałem ją. Przez całe trzy lata żyła w jednym wielkim kłamstwie, myśląc o mnie jak najgorzej. Ale przecież sam tego chciałem, prawda? To moja wina. Tylko moja wina. Ja go zabiłem i ja kazałem ją okłamać. Ja się nie odezwałem przez całe trzy lata. Ona musi mnie nienawidzić.
-Posłuchaj, Emily.. Ja nie powiedziałem ci wszystkiego. Nie znasz prawdziwego powodu, dla którego nie było mnie tyle czasu – wymamrotałem po dłuższej chwili cichym głosem.
-Oh, naprawdę? Bo wiem tylko, że odszedłeś, nic więcej – zaśmiała się sucho i spojrzała na mnie – Wystraszyłeś się i odszedłeś, tylko tyle wiem. Ale podejrzewam, że chodzi o coś innego, prawda?
-Tak..
-O co? Przestałeś mnie kochać? Byłam dla ciebie zbyt dużym problemem? Znudziła ci się rodzinka? Zdradzałeś mnie z kimś i zostawiłeś mnie dla niej? Czy może..
-Byłem w więzieniu – przerwałem jej, nie mogąc wytrzymać jej wygadywanych bzdur. Dziewczyna zamilkła, wpatrując się we mnie, jednak ja nie potrafiłem spojrzeć na nią. Nie chciałem zobaczyć jej bolesnego i zawiedzionego spojrzenia.
-Słucham? Możesz powtórzyć bo chyba źle usłyszałam..
-Nie, Emily. To prawda. Byłem w więzieniu – powiedziałem i zacisnąłem swoje wargi, nie odrywając wzroku od morza.
-Kłamiesz. Dlaczego miałbyś być w więzieniu? To kolejna żałosna wymówka. Chcesz mnie po prostu okłamać bo masz zbyt duże wyrzuty sumienia po tym jak mnie zostawiłeś – prychnęła, ale wiedziałem, że próbuje okłamać samą siebie. No chyba, że się myliłem, ale wątpiłem w to.
-Emily.. – mruknąłem i spojrzałem na nią w końcu z trudem – Kiedy po ciebie przyszedłem wtedy i zobaczyłem jak wyglądasz i zadowolenie Ryana.. Zaczęliśmy się bić, ty zemdlałaś..
-Nie, nie, nie. Nie mów mi, że ty..
-Tak, zabiłem go – powiedziałem, kiwając swoją głową i wzruszyłem delikatnie ramionami – Dlatego nie było mnie całe trzy lata.
Emily wpatrywała się we mnie, niedowierzając, a po chwili po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Chciałem ją przytulić, uspokoić, ale nie mogłem. To nie wszystko co miałem jej do powiedzenia. W końcu są jeszcze gorsze rzeczy. Okłamałem ją. Nie tylko ja ją okłamałem.
-Zabiłeś człowieka, trafiłeś do więzienia, a ja dowiedziałam się, że ode mnie odszedłeś? – spytała szeptem po chwili, chyba nie rozumiejąc o co w tym wszystkim chodzi.
-Kiedy byliśmy w szpitalu i czekaliśmy aż się obudzisz, przyszła policja. Musieliśmy zrobić coś nie tak bo mieli dowody, po prostu postanowili mnie zgarnąć. Chris przy tym był. Nie bądź na niego zła bo to wszystko jest moją winą. Kazałem mu skłamać, zmusiłem go do tego. Nie sądziłem, że wyjdę tak szybko. Siedziałbym dalej gdyby nie kaucja od niego i Thomasa..
-Słucham? – prychnęła dziewczyna, cały czas płacząc – Może powiedz mi jeszcze, że nie dosyć że mnie okłamał, to jeszcze cię odwiedzał całe trzy lata? – zaśmiała się sucho, a kiedy nic nie odpowiedziałem, zacisnęła szczękę, nie potrafiąc powstrzymać łez. Bolał mnie ten widok jak cholera, ale nie mogłem nic zrobić. I nie wiedziałem co powiedzieć żeby przyjęła to bardziej łagodnie..
-Więc odwiedzał cię przez całe trzy lata, wiedział wszystko kiedy ja za tobą tęskniłam, cierpiałam i modliłam się o to żeby cię zobaczyć?
-Przepraszam, Emily. Nie chciałem żebyś musiała widywać mnie w więzieniu, tym bardziej, że nie wiedziałem kiedy i czy w ogóle wyjdę. Nie chciałem żebyś musiała przechodzić przez coś tak ciężkiego.. – wymamrotałem, patrząc na nią ze smutkiem i bólem w oczach.
-Tak? Naprawdę? – pokiwała głową, patrząc na mnie z obrzydzeniem i nienawiścią, przez co moje serce po raz kolejny złamało się na miliony kawałeczków – A wiesz przez co przechodziłam z myślą, że mnie zostawiłeś? Powiedział ci o tym mój pieprzony braciszek? Powiedział ci jak nic nie jadłam, cały czas płakałam, piłam? Powiedział ci, że musiał się zająć Jasonem przez jakiś czas bo ja nie dawałam sobie rady? A może powiedział ci, że próbowałam się zabić kilka razy? – uśmiechnęła się sztucznie, a ja poczułem jak mój oddech przyśpiesza się z każdym jej raniącym słowem – Mówisz, że nie chciałeś żebym cię odwiedzała w więzieniu, a ja bym zniosła lepiej to niż myśl, że ciebie po prostu nie ma, że może masz inną, ułożyłeś sobie życie, jesteś szczęśliwy, zapomniałeś o mnie.. Ja chodząc ulicą, potrafiłam zaczepiać jakiś chłopaków, myśląc, że to ty. Nie dawałam sobie rady, miałam depresję. Cały pieprzony rok, dzień w dzień, modliłam się o to żebyś wrócił, nie chciałam żyć. Rozumiesz? Chciałam się przez ciebie zabić. Gdyby mi się to udało, Jason nie miałby matki. Nie potrafiłam go wychować, nie dawałam sobie rady. Łykałam jakieś tabletki, piłam, znęcałam się sama nad sobą. Potrzebowałam cię, potrzebowałam cię z każdą sekundą coraz bardziej, ale ciebie nie było. Nie było żadnej wiadomości. Nie wiedziałam czy żyjesz, co u ciebie, czy jeszcze o mnie pamiętasz.. Nie wiedziałam nic. A ty mówisz, że ja źle bym zniosła więzienie? Tak, pewnie, że źle bo zabiłeś człowieka, ale z czasem bym sobie z tym poradziła bo cię.. bo cię kochałam, całym swoim sercem. Ale wolałeś skłamać, oboje woleliście skłamać. Nienawidzę was bo wszystko przez co przeszłam jest tylko waszą winą i nigdy, nigdy wam kurwa tego nie wybaczę – wyrzuciła z siebie, nie przestając płakać. Sam poczułem łzy w oczach kiedy słuchałem wszystkich okropnych rzeczy, o których nie miałem zielonego pojęcia. Chris nigdy mi nie powiedział. Czułem się jak gówno, jak kompletne gówno. Sam sobie nigdy nie wybaczę tego co zrobiłem. Nie wiedziałem, że  doprowadziłem ją do aż takiego stanu.
-Emily, ja.. przepraszam, naprawdę przepraszam za to wszystko..
-Przepraszasz? Teraz? Po tym wszystkim? – zaśmiała się sucho, kręcąc swoją głową – Wiesz co? To wszystko przez co przeszłam z twojego powodu bolało bardziej niż kiedy Ryan mnie gwałcił, bił, dusił.. Zraniłeś i zniszczyłeś mnie o wiele bardziej niż on. Jesteś zwykłym śmieciem, Justin – powiedziała, patrząc mi prosto w oczy, a ja po prostu nie wiedziałem co powiedzieć. Jeszcze nigdy nie usłyszałem od niej czegoś tak raniącego. Patrzyłem na nią, nie odzywając się i powtarzając w głowie jej słowa. Jesteś zwykłym śmieciem. Jesteś zwykłym śmieciem. Jesteś zwykłym śmieciem..

Dziewczyna w końcu odwróciła się i szybkim krokiem poszła do swojego samochodu, a ja nadal słyszałem jej płacz. Jej płacz odbijał się echem w moich uszach i przypominał mi o tym co zrobiłem. Z każdą chwilą czułem się coraz gorzej. Po moich policzkach zaczęły spływać strumienie łez, aż w końcu wybuchnąłem płaczem, siadając na piasku i opierając się plecami o skałę. Nie potrafiłem, po prostu nie potrafiłem przestać płakać. Ból, który czułem rozrywał całe moje ciało. Czułem się taki bezradny, taki słaby i taki beznadziejny.
-Przepraszam, Emily. Tak bardzo cię przepraszam..

***

"Nie jestem człowiekiem idealnym
Jest wiele rzeczy, których nie chciałbym zrobić
Wciąż się uczę
Nigdy nie chciałem zrobić ci tego wszystkiego
Tak więc, zanim odejdę muszę powiedzieć, że
Chcę abyś wiedziała...

Odnalazłem dla siebie powód
By zmienić to kim zwykłem być
Powód dzięki, któremu zacznę od nowa
A tym powodem jesteś ty

Przepraszam za to, że cię skrzywdziłem
Muszę z tym czymś żyć z dnia na dzień
A ten cały ból, w który cię wciągnąłem
Chciałbym go zabrać
I być tym, który złapie twe wszystkie łzy."

-------------------------------------

Hej wszystkim!

Okej więc najpierw mam nadzieję, że spodobał wam się rozdział.. Był to jeden z trudniejszych dla mnie do napisania bo ta cała sytuacja między nimi i ta rozmowa.. Długo nad tym pracowałam. Mam nadzieję, że nie jest taki zły.

No i mogę się czasem spóźniać z dodawaniem rozdziałów bo zaczynam pracę w weekendy więc będzie ciężko, ale zrobię wszystko co będę mogła zrobić! :)

Polecam posłuchać piosenki. Komentujcie.


Do następnego! x

24.01.2016

Rozdział 2

https://www.youtube.com/watch?v=iAP9AF6DCu4

Justin’s pov

Zatrzymałem się pod domem mojego przyjaciela i wysiadłem, trzaskając za sobą głośno drzwiami. Wściekły? Nie, ja nie byłem wściekły. Ja byłem w pieprzonej furii. Chyba nie powinienem się tak zachowywać bo sam chciałem żeby Emily o mnie zapomniała i ułożyła sobie życie, ale widok jej z kimś innym kompletnie mnie załamał. Nie wiem co ja sobie myślałem.. Przecież nie było mnie trzy lata. Miała prawo się znów zakochać, zapomnieć o mnie i być szczęśliwa. Powinienem się cieszyć z jej szczęścia, ale nie umiem. Po prostu nie umiem. Nie wiem czy kiedykolwiek pogodzę się z myślą, że ona nie jest już moja i że już nigdy nie będzie. Czy kiedyś do mnie dotrze, że Emily mnie nie kocha?

Podszedłem szybkim krokiem do drzwi domu i wszedłem do środka, od razu kierując się do salonu gdzie spokojnie siedział Chris, oglądając jakiś film.
-Dlaczego mi kurwa o niczym nie powiedziałeś? – warknąłem od razu, przez co chłopak momentalnie podniósł głowę i spojrzał na mnie wzrokiem, który dokładnie wiedział co mam na myśli.
-Justin, uspokój się..
-Jak mam się kurwa uspokoić? – krzyknąłem, wyrzucając ręce w powietrze – Dałeś mi adres żebym tam pojechał i nie powiedziałeś, że jest z tym pieprzonym gnojkiem. Jak mogłeś?
-Justin, ale posłuchaj mnie przez chwilę..
-Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi – warknąłem, mrużąc na niego swoje oczy.
-Bo jesteśmy – westchnął, podnosząc się i spojrzał na mnie, wzruszając ramionami – I właśnie dlatego ci nie powiedziałem.
-Co? Żartujesz sobie ze mnie? – prychnąłem ironicznie, krzyżując ręce na piersi.
-Nie powiedziałem ci kiedy jeszcze siedziałeś bo nie chciałem cię dołować, chciałem żebyś się o tym dowiedział jak wyjdziesz, ale jakoś.. no po prostu nie umiałem tego dzisiaj zrobić, przepraszam – wzruszył ramionami, drapiąc się po karku.
-To jak długo oni są razem? – zapytałem, marszcząc swoje brwi i nie odwracając wzroku od Chrisa.
-Prawie rok.
-Co? I nic mi nie powiedziałeś? – wypuściłem powietrze ustami, kręcąc swoją głową w niedowierzaniu.
-No okej, przepraszam – uniósł ręce w geście obronnym po czym opadł na kanapę, opierając się o nią wygodnie – Mi też się to nie podoba i wiedziałem jak zareagujesz.
-A jak miałem zareagować? Poszedłem tam i zobaczyłem ich razem.. – pokręciłem głową, siadając obok swojego przyjaciela i kierując swój wzrok przed siebie – Do tego widok jego, traktującego Jasona jak własnego syna..
-Kochasz ją jeszcze? – spytał Chris, przez co zmarszczyłem swoje brwi.
-To chyba oczywiste? – prychnąłem, spoglądając na niego – Oczywiście, że nadal ją kocham. Nigdy nie przestałem.
-To dobrze bo ona ciebie też.
-Nie, Chris..
-Tak, jestem jej bratem i uwierz mi, nadal cię kocha – uśmiechnął się pocieszająco, ale ja nie potrafiłem mu uwierzyć. Emily prosto w oczy powiedziała mi, że kocha Ricka, potraktowała mnie jak śmiecia i widać było, że się mnie brzydzi. Jestem pewny, że wszystko co do mnie czuła, zniknęło i już nie wróci.
-Ona kocha Ricka, Chris. Nie wmawiaj sobie czegoś co nie istnieje i nie rób mi nadziei bo wiem jaka jest prawda – wymamrotałem, wstając z miejsca i ruszając w stronę wyjścia.
-Nie poddawaj się, Bieber. Walcz o nią do ostatniego tchu – usłyszałem jeszcze słowa Chrisa, zanim wyszedłem z jego domu. Westchnąłem, przecierając twarz dłońmi po czym zaciągnąłem się świeżym powietrzem. Może jednak Chris dobrze zrobił o niczym mi nie mówiąc, ale mimo wszystko chyba jednak wolałbym wiedzieć wcześniej. To miłe, że się o mnie martwi i wierzy w to, że Emily jeszcze mnie kocha i do mnie wróci, ale to tylko głupia nadzieja. Straciłem ją i będę musiał się z tym jakoś pogodzić. Może będę musiał stąd wyjechać, chociaż z drugiej strony nie chcę zostawiać Jasona znów. Nie chcę żeby Rick mnie zastąpił, nie pozwolę na to nigdy w życiu.

Jeśli chodzi o mnie i o Emily to nie mam już o co walczyć, ale relacje z Jasonem odbuduję i nie pozwolę go sobie zabrać, zbyt długo nie było go w moim życiu.

Emily’s pov

-Dobranoc, mamusiu – uśmiechnął się do mnie Jason, a ja od razu odwzajemniłam ten uśmiech.
-Dobranoc, synku – szepnęłam, całując go w czoło po czym poprawiłam jego kołderkę i wyszłam po cichu z jego pokoju.

To był ciężki dzień.
Jason nie przestawał pytać o Justina. Chciał z nim porozmawiać, chciał żeby do nas przyszedł i nawet się popłakał, ale co ja miałam zrobić? Justina nie było całe trzy lata, nie interesował się Jasonem, a teraz nagle wrócił i co? A co jak znowu nagle zniknie? Ja naprawdę nie chcę żeby moje dziecko cierpiało przez niego tak jak ja cierpiałam. Rick mówi, że powinnam odebrać mu prawa i niby ma rację, ale nie wiem czy tak potrafię. W końcu to ojciec mojego dziecka. To człowiek, który był całym moim światem i człowiek którego kochałam całym swoim sercem. Człowiek, którego nigdy nie przestałam kochać. Ale to niczego nie zmienia. Justin mnie zranił i zostawił i nie mogę z nim być. Teraz jestem z Rickiem. Nie kocham go, to oczywiste. Jest dla mnie ważny i zależy mi na nim, kocham go jak przyjaciela, ale nie potrafię go pokochać tak jak Justina i nienawidzę tego. Chciałabym poczuć do niego to samo co on czuje do mnie, ale nie umiem. Okłamałam Justina bo musiałam się go jakoś pozbyć. Nie wiem czy zrobiłam dobrze czy źle, mówiąc mu, że kocham Ricka.. Ja już nic nie wiem. Myślałam, że mam to wszystko za sobą i że nadejdzie dzień, w którym zapomnę i przestanę kochać tego dupka, a tu proszę, wrócił. To co poczułam kiedy go zobaczyłam przed swoim domem.. Byłam w szoku, nie sądziłam, że jeszcze kiedyś go zobaczę. Jedna część mnie była wściekła, że się tutaj pojawił, a druga się cieszyła bo tęskniłam za nim tak cholernie bardzo. Mimo tego wszystkiego, nie mogłam mu wybaczyć i do niego wrócić. Ja już postanowiłam. Między mną, a Justinem to koniec raz na zawsze.

***
-Już jestem, skarbie – powiedział Rick, wchodząc do domu z zakupami, a ja uśmiechnęłam się delikatnie, poprawiając swój szlafrok po czym wstałam z krzesełka. Kiedy chłopak postawił zakupy na blacie, zaczęłam je rozpakowywać.
-Wszystko okej? Nie było Justina? – zapytał po chwili ciszy.
-Nie, a czemu miałby być?
-No wiesz.. Tutaj jest jego dziecko, jesteś ty..
-No i co z tego, że jestem ja? – westchnęłam, odwracając się w jego stronę i uniosłam brwi ku górze.
-Po prostu nie chcę żeby się wokół ciebie kręcił. Musi zrozumieć, że jesteś teraz tylko moja – wymamrotał, robiąc kilka kroków w moją stronę, a po chwili objął mnie w pasie z delikatnym uśmiechem.
-Spokojnie, myślę, że już zrozumiał – powiedziałam, kładąc dłonie na jego torsie i wzruszyłam ramionami.
-Mam taką nadzieję..
-Zrobię nam kolację, a ty idź poszukaj jakiegoś filmu, okej? – wymusiłam uśmiech w jego stronę, a on pokiwał głową, całując mnie krótko. Chłopak wyszedł z kuchni, a ja wypuściłam powietrze ustami. Czułam się okropnie. I bałam się. Bałam się, że Justin będzie czegoś próbował, a mi nie uda się powstrzymać Ricka. Nie chcę żeby Justinowi stała się jakaś krzywda i to jeszcze przeze mnie. Rick potrafi być bardzo wybuchowy, ale mimo tego jest kochany i jestem mu wdzięczna za wszystko co dla mnie zrobił..

Po dwudziestu minutach weszłam do salonu, siadając obok Ricka na kanapie i położyłam talerz z naleśnikami na stoliku przed nami. Chłopak objął mnie ramieniem i mogłam poczuć na sobie jego wzrok, jednak nie chciałam na niego spojrzeć. Nie wiem co się ze mną działo. Pewnie cały ten powrót Justina źle na mnie działa. Nie chciałam okłamywać Ricka, ale nie chciałam mu też pokazywać, że myślę o Justinie bo mógłby się wkurzyć, a tego nie chciałam.
-Więc oglądamy jakiś film? – przerwałam niezręczną ciszę, a chłopak podniósł się delikatnie, sięgając po pilota po czym włączył „play” i oparł się ponownie.
-Pamiętam, że to twój ulubiony film więc jego obejrzymy – powiedział Rick, ponownie mnie obejmując, a ja spojrzałam na ekran telewizora, czekając aż film się zacznie.
O nie..
Step Up.
To był pierwszy film jaki obejrzałam z Justinem. Pamiętam to tak dokładnie. Znalazłam wtedy w jego kolekcji filmów High School Musical i Hannah Montana. Nigdy nie zapomnę jego wyrazu twarzy kiedy zobaczył te płyty w moich dłoniach. A potem tak po prostu obejrzał ze mną film.. No właściwie nie do końca bo zaczął mnie irytować, sprzeczaliśmy się, a potem mnie pocałował i uciekł. Uśmiechnęłam się delikatnie na to wspomnienie. To wtedy tak naprawdę wszystko się zaczęło zmieniać. Wtedy poznałam jego inną stronę.
-Więc się cieszysz? – z zamyślenia wyrwał mnie głos Ricka. Spojrzałam na niego, marszcząc swoje brwi i odchrząknęłam, uświadamiając sobie, że szczerze się jak jakaś idiotka. Kurwa.
-Tak, pewnie, że tak. Dziękuje, Rick – powiedziałam i pocałowałam go szybko w policzek. Oparłam głowę o jego ramię, skupiając się nie na filmie i nawet nie na Channingu, ale na wspomnieniach, które teraz wracały z każdą sekundą. I chyba nawet mi to nie przeszkadzało, wiecie? Może to dziwne, ale lubiłam sobie wspominać wszystkie miłe momenty, które razem przeżyliśmy bo to były najcudowniejsze chwile w moim życiu i jestem pewna, że nieważne co, zapamiętam je do końca życia.

W połowie filmu kiedy już zjedliśmy naleśniki, Rick przyciągnął mnie bliżej siebie i położył dłoń na moim udzie. Spojrzałam na nią przelotnie, przygryzając wnętrze policzka, ale szybko odwróciłam wzrok ponownie na telewizor, starając się to zignorować. Jednak dłoń chłopaka zaczęła sunąć w górę pod mój szlafrok, a jego usta znalazły się na mojej szyi.
-Tak ładnie pachniesz – wyszeptał w moją skórę, a ja mogłam poczuć jak się uśmiecha. Po krótkiej chwili Rick położył mnie na kanapie, nie przestając całować mojej szyi i gładzić dłonią wnętrza mojego uda. Spojrzałam na niego, przygryzając nerwowo wargę i kiedy złapał za sznurek od mojego szlafroka, chcąc go rozwiązać, pokręciłam głową, kładąc ręce na jego torsie i odpychając go.
-Przestań – mruknęłam, podnosząc się szybko do pozycji siedzącej zanim położyłby się na mnie ponownie.
-Emily do cholery no – jęknął chłopak, patrząc na mnie zirytowanym wzrokiem.
-Ile razy mam ci powtarzać, że nie jestem gotowa?
-A kiedy będziesz? Jesteśmy razem już prawie rok..
Tak, to prawda. Do tej pory nadal nie spałam z Rickiem. Może dla niektórych to dziwne bo w końcu nie uprawiałam seksu od trzech lat, ale ja nie czuję takiej potrzeby. To znaczy czasami o tym myślałam.. Ale tylko wtedy kiedy myślałam o Justinie. Po za tym nie bardzo tego chcę. Szczególnie z kimś innym. Po tym co się stało trzy lata temu, długo dochodziłam do siebie, a od kiedy jestem z Rickiem.. po prostu nie potrafię. Nie chcę się czuć jak zwykła dziwka. I nie chcę tego robić tylko po to żeby go ciągle nie odpychać. Będę się z nim kochać kiedy sama będę tego chciała. Cóż, on nie wie, że to może nigdy nie nastąpić..
-No i co z tego? – westchnęłam, patrząc na niego – Może nigdy nie będę gotowa, nie możesz mnie do tego namawiać kiedy tego nie chcę.
-Więc nigdy nie będziemy mieć dzieci, tak? – uniósł brwi do góry, nie odrywając ode mnie swojego wzroku.
-Przecież jest Jason..
-To nie jest moje dziecko, Emily. A ja chcę mieć swoje dziecko z tobą – wymamrotał, chwytając moją dłoń. Patrzeliśmy tak na siebie przez chwilę w ciszy. Nikt nic nie mówił, po prostu się sobie przyglądaliśmy. Nie wiedziałam co myśleć. Zaskoczył mnie tym co powiedział. Nie planuję drugiego dziecka, a już na pewno nie z osobą, której nie kocham.. W końcu Rick postanowił przerwać to milczenie i przybliżył się do mnie, całując mnie czule w usta. Odwzajemniłam pocałunek beznamiętnie, marząc żeby zamiast niego był tu Justin. Kurwa mać. Miałam ochotę walnąć sobie w twarz za takie myśli.
Justina nie ma i już nigdy nie będzie, Emily.
Kiedy Rick ponownie położył dłoń na moim udzie, mrucząc cicho w moje usta, zacisnęłam powieki po czym odsunęłam się, przerywając pocałunek.
-Przestań – szepnęłam, wzdychając cicho.
-Gdyby to był Justin, od razu rozłożyłabyś nogi – warknął, powodując u mnie gęsią skórkę. Spojrzałam na niego, nie potrafiąc odpowiedzieć, a on tylko prychnął, kręcąc głową i wstał, od razu idąc do wyjścia z domu.

Nie wołałam za nim, nie zatrzymywałam go. W mojej głowie ciągle krążyły jego słowa i myśl, która mnie przerażała.. On miał racje.

***

"Zastanawiałem się,
Kto będzie tam by zająć moje miejsce.
Gdy odejdę, będziesz potrzebowała miłości,
Która przegoni smutek z twojej twarzy. 
Gdybym mógł, chciałbym.
Poszedłbym gdziekolwiek ty byś poszła.
I może kiedyś się dowiem
Co zrobić, by to powróciło.
Obserwować cię, kierować cię
Przez najciemniejsze z twoich dni.
W twoim sercu i twoim umyśle
Zostanę z tobą na zawsze."

------------------------------------------

Hej!

Witam w nowym rozdziale! :) Właściwie to nie mam wiele do napisania więc mam tylko nadzieję, że spodobał wam się rozdział. I polecam przesłuchiwać sobie piosenki, które wstawiam bo są one dopasowane do rozdziałów zazwyczaj, a sama wiele ffs czytałam więc wiem jak się przeżywa potem rozdziały z piosenkami.

Komentujcie! x

17.01.2016

Rozdział 1

https://www.youtube.com/watch?v=MrL7NiiQTHI

3 lata później

Przerzuciłam swoje włosy na jedną stronę i spojrzałam na siebie w lustrze, przechylając głowę w bok. Miałam na sobie białą, luźną bluzkę na ramiączka oraz krótkie jasne spodenki. Wsunęłam na siebie jeszcze tylko japonki i westchnęłam, wychodząc z łazienki. Mieliśmy dzisiaj zrobić sobie grilla. Tak zaplanował, chciał spędzić z nami trochę więcej czasu bo ostatnio cały czas pracuję. Nie mam mu tego za złe, jego praca jest ważna i ja to rozumiem, ale to miłe, że myśli o mnie w każdej sytuacji. Uśmiechnęłam się delikatnie i wyszłam z sypialni, idąc w stronę schodów.

Pewnie zastanawiacie się o kim mówię.. Cóż, miałam na myśli Ricka. Ja i Rick od niecałego roku jesteśmy razem. Wiem co sobie pomyślicie, ale ja nie mogłam dłużej czekać. Czekałam na niego naprawdę długo, ale cholera, minęły już trzy lata, a ja nadal nie mam od niego żadnej wiadomości. Ile można? Ostatnie trzy lata były dla mnie cholernie ciężkim okresem, ale chyba już mam to za sobą. Przez pierwszy rok przechodziłam przez silną depresję, kilka razy próbowałam się zabić. Wszystko mnie wykańczało. Porwanie Ryana nie dawało mi spokoju, nie umiałam sobie z tym wszystkim poradzić, do tego tęskniłam za Justinem, ale jego nie było, po prostu zniknął. W końcu Chris postanowił zabrać mnie do siebie i pomógł mi z wychowaniem Jasona, zapisał mnie do psychologa, a oprócz tego wielkim wsparciem był dla mnie Rick. No i Carly także bardzo mnie wspierała. Dzięki nim sobie jakoś poradziłam i z czasem zaczęłam się podnosić. Dużym wsparciem był też dla mnie Jason. On przynosił mi tyle szczęścia ile nie przynosił mi nikt nigdy. Chciałam z nim spędzać każdą sekundę, dosłownie. Przez jakiś czas miałam też kontakt z rodzicami Justina, przyjeżdżali czasami i dużo rozmawialiśmy, ale nie mogłam dłużej się z nimi widywać. To źle na mnie działało. Musiałam zapomnieć o Justinie. Nie widziałam ich już od ponad dwóch lat i nie mam pojęcia co u nich. Trochę źle się z tym czuje bo to w końcu dziadkowie mojego dziecka, ale nie miałam innego wyjścia. No ale mniejsza. Kiedy Jason poszedł już do żłobka, zaczęłam pracę w banku i to również bardzo mi pomogło. Nie spędzałam już całych dni w domu, zastanawiając się nad wszystkim i wspominając. Pracowałam, chodziłam z Jasonem do parku, na plac zabaw, dosłownie wszędzie. Do tego czasami Carly mnie gdzieś wyciągnęła lub Rick. Rick często mnie gdzieś zabierał, ale nie tylko mnie bo Jasona także. Miał z nim bardzo dobry kontakt i cieszyło mnie to. Bardzo zbliżyliśmy się do siebie z Rickiem i wyszło tak, że jednak zostaliśmy parą. On chciał tego już wcześniej, ale nie byłam na to gotowa. Ale teraz nie żałuję. Muszę iść do przodu. Taki jest mój cel. Zastanawia mnie tylko reakcja Chrisa na to że jestem z Rickiem. Był zawiedziony i widać było po nim, że nie podoba mu się to, ale nie chciał powiedzieć dlaczego. Ja także nie miałam zamiaru się dopytywać, w końcu to moje życie. Obecnie mieszkam z Rickiem w małym domku w centrum Nowego Jorku i podoba mi się tutaj. Nie mam daleko do pracy, a Jason ma blisko przedszkole bo od tego roku tam chodzi, w końcu ma już 3 latka. Niewiarygodne, prawda? Oh i zrobiłam prawo jazdy, a Chris kupił mi auto na urodziny dwa lata temu. Naprawdę wiele zmieniło się w moim życiu w ciągu ostatnich lat, ja się zmieniłam.. Jednak nie zapomniałam o Justinie. Tak naprawdę nie chciałam o nim zapomnieć. Był dużą częścią mojego życia i mam z nim wiele wspaniałych wspomnień. Był moją pierwszą miłością. Raczej już zawsze będę o nim pamiętać, zawsze będzie w mojej pamięci, to się nigdy nie zmieni. Pewnie ma już teraz nową rodzinę i jest szczęśliwy i może on już o mnie zapomniał, ale ja nie zapomnę nigdy, mimo wszystko.

Justin’spov

Odpaliłem papierosa, od razu się nim zaciągając po czym wsiadłem do auta i oparłem się wygodnie, wypuszczając po chwili dym z ust.
Wczoraj mnie wypuścili. Nie sądziłem, że tak szybko wyjdę, naprawdę. Dopiero wczoraj dowiedziałem się, że jeśli ktoś po trzech latach wpłaci kaucję to będę mógł wyjść. I zgadnijcie kto wpłacił? Chris razem z Thomasem. Byłem na nich wściekły bo mają własne życie i nie chcę żeby ktokolwiek musiał się jeszcze zajmować mną. Wystarczyło mi to, że przez całe trzy lata Chris był u mnie co tydzień lub co dwa tygodnie, a Thomas jeszcze częściej. Byłem im wdzięczny. Myślę, że zwariowałbym gdyby mnie nie odwiedzali. Ludzie z mojej sali byli okropni. Miałem ochotę ich wszystkich pozabijać, naprawdę. Całe te trzy lata były okropne. Więzienie to najgorsze miejsce w jakim byłem. Nienawidziłem tamtego jedzenia, łóżka, do tego strasznie mi się tam nudziło i gdyby Thomas nie przyniósł mi tych wszystkich książek to chyba bym oszalał. No i do tego sumienie. Czułem się jak gówno, oszukując Emily, a także swoich rodziców bo oni też niczego nie wiedzieli. I tęskniłem. Tęskniłem za Emily i Jasonem najbardziej na świecie. Nadal tęsknie. Nadal ich kocham. Jason ma już trzy latka. Na pewno jest już duży i Chris mówił mi, że zaczął już trochę mówić. Chcę go już zobaczyć i przytulić. Przysięgam, że tym razem będę z nim do końca. Szczerze mówiąc, niewiele wiedziałem o tym co się działo w życiu Emily bo Chris nie chciał zbyt dużo mówić. Wkurzało mnie to, ale z drugiej strony chyba go rozumiałem. Jedyne co wiedziałem to, to że w końcu sobie jakoś radzi i cholernie mnie to cieszyło. Chciałem żeby była szczęśliwa.

Zgasiłem i wyrzuciłem papierosa przez okno. Odpaliłem auto i wyjechałem z terenu domu Chrisa. Jechałem pod adres, który od niego dostałem. Podobno tam teraz mieszka Emily z Jasonem. Nie wiem jak zareaguje kiedy mnie zobaczy.. Na pewno nie będzie szczęśliwa, ale mam nadzieję, że wszystko mi wybaczy. Mam jej tyle do powiedzenia. Chcę żeby wiedziała, że nigdy więcej jej nie zostawię, że teraz będę przy niej już zawsze i zrobię wszystko żeby mi wybaczyła. Oblizałem nerwowo wargi, patrząc na drogę i zacząłem stukać palcami o kierownicę. Denerwuję się jak cholera, ale z drugiej strony jestem podekscytowany. W końcu zobaczę moją żonę i moje dziecko. Czekałem na to całe trzy lata. Całe trzy lata wyobrażałem sobie ten moment i nie mogę uwierzyć, że za kilka minut wszystko czego pragnąłem przez ostatni czas się spełni.

Zatrzymałem samochód przed małym, beżowym domkiem i wyjąłem kluczyki ze stacyjki po czym wypuściłem głośno powietrze.
-Kurwa mać, uspokój się – jęknąłem do siebie i przetarłem twarz dłońmi. Nie wiedziałem, że to będzie dla mnie takie trudne. Co mam zrobić? Mam tak po prostu do niej zapukać i kiedy otworzy, powiedzieć jej „Hej, to ja. Wiem, że nie było mnie trzy lata, ale wszystko ci wyjaśnię i już nigdy cię nie zostawię. Wróć do mnie”? W życiu. Chris mi nigdy tego nie powiedział, ale jestem pewny, że Emily mnie nienawidzi. W końcu kto by nie znienawidził, nie? I jestem pewny jeszcze jednej rzeczy.. Zrobię wszystko żeby znowu poczuła tą miłość, którą czuła do mnie kiedyś. Chociaż wątpię żeby przestała mnie kochać bo nasza miłość była tak silna, że nie da się tak po prostu przestać kochać, mimo wszystko.

Wysiadłem z auta i poprawiłem swoją białą koszulkę. Ruszyłem w stronę furtki, która była zamknięta. Cholera, miałem nadzieję, że będzie otwarta. Przygryzłem wargę, stając przed furtką i kiedy miałem już zadzwonić, usłyszałem dziecięcy śmiech. Spojrzałem w kierunku, z którego dochodził dźwięk i uśmiechnąłem się od razu, widząc biegnącego Jasona. Ja pieprze, jak on urósł. Miał już takie długie i ciemne włoski, zdecydowanie kolor ma po Emily. A jego śmiech był cholernie uroczy i do tego wyglądał tak dobrze. Widać, że Emily go ubiera. Nie mogłem oderwać wzroku od chłopca i nie mogłem powstrzymać szybko bijącego serca na jego widok. Tak bardzo za nim tęskniłem. Żałuję jak cholera, że nie widziałem jak stawia pierwsze kroczki i mówi pierwsze słowa, ale wiem, że teraz będę przy nim cały czas. Nigdy, przenigdy go nie opuszczę.
-Jason, chodź tutaj, maluszku – w uszach zadźwięczał mi znajomy, słodki głos. Uśmiechnąłem się szerzej i odwróciłem wzrok od Jasona żeby spojrzeć na kobietę moich marzeń. Niestety to co zobaczyłem następnie, zbiło mnie z tropu i sprawiło, że moje serce chyba na chwilę przestało bić. Emily podbiegła do Jasona, a zaraz za nią.. Rick. Wziął MOJEGO SYNKA na ręce i okręcił go dookoła.
-I co? Mam cię – zaśmiał się głośno, a Emily i Jason razem z nim. Rick zatrzymał się i pocałował chłopca w czoło po czym postawił go na ziemi z uśmiechem, a Emily przygryzła wargę, patrząc na nich. Miałem wrażenie, że patrzy na nich tak jak kiedyś patrzyła na mnie z Jasonem. Ale czy da się patrzeć tak samo na dwie różne osoby? Zacisnąłem szczękę, patrząc prosto na Ricka, który objął Emily w pasie i przyciągnął ją do siebie, złączając ich usta w pocałunku. W tym momencie poczułem ból, którego nie czułem nigdy wcześniej. Emily odwzajemniła pocałunek, chichocząc cicho w jego usta, a moje serce pękło na miliony kawałków. To kiedyś byłem ja. To byłbym ja gdybym nie zabił tego pieprzonego dupka. Zacisnąłem mocno pięści, czując jak mój oddech się przyśpiesza. Chris niczego mi nie powiedział. Dlaczego do kurwy tego nie zrobił? Chciałem żeby Emily ułożyła sobie życie, ale ten widok sprawiał, że miałem ochotę zabić tego gnojka. Ona jest moja.
-Mamo, mamo.. – wymamrotał Jason, szarpiąc ją delikatnie za dłoń Emily i patrząc prosto na mnie. Spojrzałem na chłopca, chcąc go stamtąd zabrać i nigdy więcej tutaj z nim nie wrócić.
-Hm, skarbie? – spytała dziewczyna i spojrzała na chłopca, który wskazał na mnie palcem. Emily i Rick w tym samym momencie, odwrócili głowy i spojrzeli na mnie. Spojrzałem na Ricka, którego wyraz twarzy mówił, że jest wściekły, a potem przeniosłem wzrok na Emily.. Nie wiem co czuła, naprawdę nie miałem pojęcia. Patrzyła na mnie w szoku, a ja nie odrywałem wzroku od oczu, które kiedyś patrzyły tylko na mnie. Właśnie, kiedyś. Nawet nie zorientowałem się kiedy Rick ruszył w moją stronę.
-Co ty tutaj robisz? – syknął, otwierając furtkę i spojrzał na mnie ze złością. Spojrzałem na niego, prychając po czym go odepchnąłem i wszedłem na teren domu, ruszając w stronę Emily i Jasona. Dziewczyna cały czas na mnie patrzyła, nic nie mówiąc, za to jej nowy kochaś miał wiele do powiedzenia – Spieprzaj stąd. Nikt cię tutaj nie potrzebuje, wracaj tam skąd przyjechałeś – krzyknął, najprawdopodobniej idąc za mną. Podniosłem lewą dłoń do góry, pokazując mu środkowy palec i kiedy stanąłem przed „moją” rodziną, ukucnąłem, patrząc na swojego synka. Uśmiechnąłem się delikatnie, patrząc w jego śliczne i wystraszone oczka.
-Hej, skarbie – szepnąłem, wzdychając cicho – Nie bój się, nie masz czego. Jestem twoim tatą, wiesz? Nie pamiętasz mnie, ale jestem twoim tatusiem, kochanie – uśmiechnąłem się, czując na sobie wzrok Emily i Ricka. Czekałem na reakcję Jasona i szczerze mówiąc, bałem się tego. W końcu tak naprawdę mnie nie zna..
-Tatuś – mruknął po chwili i uśmiechnął się do mnie, przez co poczułem ulgę, a moje serce zaczęło szybko bić. Chłopiec podszedł szybko do mnie, a ja wziąłem go na ręce, mocno się w niego wtulając.
-Jestem już, skarbie. Tak bardzo tęskniłem – wyszeptałem do jego ucha i podniosłem się powoli, mocno obejmując swojego synka, którego nie widziałem całe pieprzone trzy lata. Jason odsunął się po chwili i spojrzał na mnie z uśmiechem, zaczynając się mi przyglądać uważnie. Uśmiechnąłem się do niego, kręcąc głową i pocałowałem go w czoło – Chcesz iść ze mną na lody? Hm? – spytałem, chcąc zabrać go z tego miejsca i pobyć z nim sam na sam.
-Nie – odezwała się stanowczym głosem Emily, próbując ukryć łzy w oczach, ale znałem ją, znałem ją zbyt dobrze. Zacisnąłem wargi, kiedy zabrała mi z rąk Jasona – Nie ma mowy.
-Słucham? – prychnąłem, przechylając głowę w bok i patrząc na nią uważnie. Czułem się okropnie. Ta dziewczyna była moją żoną, a teraz stałem tutaj przed nią i jej nowym chłopakiem. Jedyne co mnie powstrzymywało przed wybuchem to Jason. On był teraz najważniejszy.
-Rick, zabierzesz małego do domu? – spytała dziewczyna, przenosząc wzrok na swojego chłopaka, a on pokręcił od razu głową, zaciskając wargi.
-Emily, proszę cię..
-Spokojnie, dam radę. Po prostu go stąd zabierz, zaraz przyjdę – wymusiła uśmiech, podając mu Jasona, a on wziął go od razu na ręce.
-Jesteś pewna? – szepnął, nachylając się nad nią, a kiedy pokiwała głową, westchnął, całując jej czoło. Zacisnąłem z całej siły szczękę i odwróciłem wzrok, nie mogąc na nich patrzeć. To bolało. Bolało zbyt mocno.
Kiedy Rick zamknął za sobą drzwi od domu, spojrzałem na Emily z bólem w oczach. Miałem ochotę ją pocałować, przytulić, zabrać stąd, ale nie mogłem. Już nie była moja. Teraz była jego. Wszystko co chciałem jej powiedzieć nagle straciło sens.
-Po co tutaj przyszedłeś? Nie było cię tyle czasu więc nie rozumiem powodu, dla którego przyjechałeś – powiedziała w końcu Emily i skrzyżowała ręce na piersi, patrząc na mnie uważnie.
-A ja widzę. Wy jesteście powodem – mruknąłem cicho, wzruszając swoimi ramionami i wsunąłem dłonie do kieszeni spodni – Posłuchaj Emily..
-Nie, nie mam zamiaru cię słuchać – warknęła dziewczyna, kręcąc swoją głową –I nie masz powodu żeby tutaj się pokazywać. Rick ma rację, wracaj tam skąd przyjechałeś.
-W życiu – powiedziałem od razu po czym westchnąłem ciężko, oblizując wargi – Nie rozumiesz.. Mam ci tyle do powiedzenia, proszę cię, pozwól mi na to. Kocham cię Emily, kocham was obu i przepraszam za..
-Skończ – syknęła, zaciskając wargi – Ja już ci nie wierzę. Nie wierzę w żadne słowo. Zdecydowałeś trzy lata temu. Postanowiłeś nas zostawić i nigdy więcej się nie pokazać. Nie wiem po co wracasz teraz. Żeby znowu zniszczyć mi życie? Bo wyobraź sobie, że w końcu zaczęło mi się układać.
-Ta, widzę – prychnąłem i pokręciłem swoją głową – Mówiłaś, że nic cię z nim nie łączy, a wystarczyło, że zniknąłem i już jesteście razem.
-Wiesz co? Gówno wiesz, a ja nie mam zamiaru się tobie tłumaczyć, nie mam takiego obowiązku. I wiesz co? – uniosła brwi, patrząc na mnie – Jednak dobrze, że się pokazałeś bo w końcu mogę się z tobą rozwieść.
-Nie, Em, błagam..
-Nie mów tak do mnie – krzyknęła ze złością i zrobiła krok do tyłu, a ja poczułem się tak cholernie bezradny. Nie wiedziałem co mam zrobić i co powiedzieć – Nie jestem żadną Em, mam na imię Emily. Nie życzę sobie żebyś tak do mnie mówił, jasne? Znikaj stąd i nigdy więcej się tutaj nie pokazuj, rozumiesz? Nie ma mnie dla ciebie. Nie istnieje, a ty nie istniejesz dla mnie. Wracaj tam gdzie masz teraz dom – wyrzuciła z siebie, powodując tym u mnie cholerny ból. Był on chyba jeszcze większy niż ten, który czułem kiedy zobaczyłem ją z Rickiem. Przełknąłem z trudem ślinę, patrząc na Emily po czym wypuściłem powietrze ustami.
-Dobrze, pójdę stąd. Tylko najpierw zadam ci jedno pytanie. Odpowiesz i pójdę – wymamrotałem, robiąc kilka kroków w jej stronę. Emily uniosła na mnie niepewny wzrok, czekając na to co powiem – Kochasz go, Emily? Chcę tylko to wiedzieć bo my..
-Tak – mruknęła, przerywając mi i o dziwo patrzyła mi w oczy, przez co miałem pewność, że nie kłamie – Tak, kocham go, Justin i dlatego chcę żebyś dał mi spokój. Nie rób sobie nadziei bo przestałam cię kochać już dawno temu. Jesteś dla mnie przeszłością i tyle. Teraz liczy się dla mnie tylko Jason i Rick. I kocham go, nie niszcz tego – wymamrotała i zrobiła krok do tyłu po czym odwróciła się i szybkim krokiem poszła do domu. Stałem, wpatrując się w zamknięte już drzwi i niedowierzając w to co usłyszałem. Kocha go, ona naprawdę go kocha. Mnie już nie ma. Nie istnieję dla niej. Czułem się tak jakbym właśnie tracił wszystko co się dla mnie liczyło, jakby cały mój świat właśnie się rozpadł i wszystkie plany, które miałem, runęły.

Emily go kocha. Mnie nie ma. Ja po prostu nie istnieję. Nie ma nas. I nie będzie. Straciłem ją, straciłem mój jedyny sens życia.
To koniec, to pieprzony koniec tego wszystkiego.

***

"Czy upijałaś się, by zapomnieć o bólu? 
Chciałbym dać Ci wszystko, na co zasługiwałaś 
Bo nigdy nic Cię nie zastąpi 
Nic nie sprawi, że będę czuł się tak jak przy Tobie 
Wiesz, że nie ma tutaj nikogo, do kogo mógłbym się zwrócić 
I wiem, że nie znajdziemy miłości, aż tak prawdziwej

 Ale to już przeszłość, nie ma już nas. 
Przypuszczam, że tak miało być 
Powiedz mi, czy było warto? Byliśmy tacy idealni.."

------------------------------------------------

Hej wszystkim!

Witam wszystkich po tak długim czasie.. Naprawdę długim. Mam nadzieję, że byliście cierpliwi i tym razem również będziecie ze mną. Nie ukrywam, że przez jakiś czas myślałam nad zakończeniem pisania i nie dodaniem drugiej części, ale obiecałam, a po za tym tęskniłam za wami! No i wróciłam. Nie napisałam jeszcze nic, ale mam zamiar się za to zabrać. A przez ten czas rozdziały będą pojawiać się CO TYDZIEŃ.

Okej, a co do pierwszego rozdziału.. No mam nadzieję, że wam się spodobał. Trochę się porobiło. Wrócił Justin, Emily jest z kimś innym.. Będzie się działo!

Do następnego, kocham was! ♥